Polska

Czas wyborczy dokonany

Trwają w najlepsze powyborcze analizy i polityczne przymiarki do nowego otwarcia na nieomal każdej płaszczyźnie. Jakoś umyka jednak komentatorom nie tyle fakt “spluralizowania” parlamentu ile przyczyny takiego stanu rzeczy. A wyraźnie wszak widać, iż znaczna część wyborców nie odnalazła ugrupowania z którym może się identyfikować wśród wiodących sił politycznych czyli rządzącej Zjednoczonej Prawicy i opozycyjnej Platformy Obywatelskiej (Koalicji Obywatelskiej). Musi to siło rzeczy skłaniać do refleksji liderów tych ugrupowań nad własną kampanią i popełnionymi błędami.

Prezes partii rządzącej (PiS) Jarosław Kaczyński zwrócił na to uwagę już w chwili ogłaszania pierwszych wyników wyborczych exit-pools 13 października tuż po zamknięciu lokali wyborczych o godzinie 21.00. Mówił wówczas: “Czeka nas najpierw refleksja nad tym, co się udało, o czym mówiliśmy, ale także nad tym, co się nie udawało i co spowodowało, że część społeczeństwa uznała, że nie należy nas popierać… To jest powód, żeby się zastanowić, dążyć do tego, żeby sytuację w naszym kraju, sytuację, która zależy od nas, ulepszyć, poprawić. Byśmy my sami stali się lepsi z punktu widzenia społeczeństwa”.

Dotyczy to zarówno tych, którzy jednak oddali swój głos na liberalną (KO) opozycję czy lewicę (SLD) jak też na Konfederacją, która próbuje oderwać PiS od “prawej ściany” politycznej sceny. To bez wątpienia wymaga poważnej analizy i wyciągnięcia wniosków gdzie zawiodła narracja Zjednoczonej Prawicy. Bez wątpienia widać już dziś, iż skoncentrowanie się na procesie budowania oferty prorozwojowej dla Polaków, na procesie jak najszybszego dojścia do umacniania siły państwa i wzrostu zamożności obywateli nie współgrało z właściwym przekazem medialnym i dotarciem ze zrozumiałą narracją, która będzie przekładać się na poparcie społeczne. Mimo to pozycja wyjściowa PiS jest najlepsza ze wszystkich formacji. Utrzymuje samodzielne rządy na drugą kadencję (czego nikt nigdy nie dokonał w III RP), a w Polsce powiatowej przekonał większość wyborców do siebie wyraźnie kontynuując od kilklu lat widoczny wzrostowy trend poparcia wyborców w liczbach bezwzględnych.

Refleksji – jakiej dokonał błyskawicznie lider Zjednoczonej Prawicy – zabrakło u szefa Platformy Obywatelskiej od czterech lat walczącego o to by być liderem opozycji. Wybory AD 2019 pokazały, iż tym liderem PO bez wątpienia nie jest i to jest największa klęska Grzegorza Schetyny – szefa PO.  Nadspodziewanie dobry wynik PSL-Koalicji Polskiej pokazał, że główny koalicjant rządów PO wyrasta na podmiot, który ma własne plany w tym zakresie. Wyartykułował je obecnie lider PSL Władysław Kosiniak-Kamysz mówiąc: “Ktoś się przyzwyczaił przed wyborami do tego, że jest liderem opozycji. Po wyborach na pewno już nie ma lidera opozycji, są trzy równoprawne bloki.” Podobnie zachowuje się Lewica (SLD), która już od dłuższego czasu mówi nie tylko o powrocie do parlamentu ale o tworzeniu w nieodległej przyszłości lewicowego rządu. Największy jednak problem pojawia się wewnątrz Koalicji Obywatelskiej (PO), gdzie chęć odsunięcia Schetyn od przewodzenia opozycji układ “okrągłostołowy” sygnalizował już dawno ustami swego czołowego przedstawiciela – Aleksandra Kwaśniewskiego. Pojękiwania z Czerskiej (“Gazeta Wyborcza” – Michnik) jak echo odbiijane w TVN dziś są co raz powszechniejsze w szeregach zarówno Platformy Obywatelskiej jak i Nowoczesnej. Niektórzy harcownicy jak Stefan Niesiołowski czy  Julia Pitera mówią to już całkiem otwarcie. Ta ostatnia powiedziała wprost: “Jeśli Grzegorz Schetyna nie straci władzy w partii, zapewniam, że w klubie będzie rozłam”.

To pokazuje, że tryumfalizm totalnej opozycji po wyborach podkręcany chwiejną, jednogłosową przewagą “wszystkich przeciw PiS” w senacie jest formułowany mocno na wyrost. Przed opozycją raczej czas wewnętrznych tąpnięć, przetasowań, rozliczeń, a być może nawet i rozłamów oraz waśni, które sparaliżują możliwość jej konstruktywnego działania. Oznaczać by to mogło pozostawanie w narożniku totalnej negacji bez możliwości kreacji pozytywnego przekazu. Na to jednak Zjednoczona Prawica nie może liczyć i tego oczekiwać. Zgodnie z tym co zostało już zapowiedziane musi się ona skoncentrować na własnym planie dla Polski, na konsekwentnej realizacji strategii odpowiedzialnego rozwoju, na ożywczej mobilizacji własnych szeregów i poszerzania zrozumiałego przekazu w społeczeństwie.

To co się wydarzy w najbliższych miesiącach decydować będzie o kluczowej kampanii jaka nas czeka po obecnych wyborach – tj. kampanii prezydenckiej. Jej wynik wciąż nie jest bowiem przesądzony, a Zjednoczoną Prawicę czeka niezwykle trudne zadanie by obecne poparcie na poziomie 43% przekuć na niezbędne dla zwycięstwa 51%. Nie będzie to łatwe zadanie.

 

 

 

 

Udostępnij przez: