Gospodarka

Gospodarka w cieniu koronawirusa

Czy epidemia koronawirusa w świecie ma wpływ na Polską gospodarkę? Bez wątpienia ma, choć skala i zasięg nie są jeszcze znane i zależą od ogólnego rozwoju zdarzeń. Dziś – choć z 7,5 miliarda ludzi zarażonych jest niespełna 100 tys. z których umarło 2-3% może rodzić znaki zapytania co do skali reakcji. Pozornie może to wyglądać jak grypa, jednak grypa jest „w ryzach”, a koronawirus w ofensywie i to większej niż wcześniejsze tego rodzaju zagrożenia epidemiologiczne.

Dlatego też gospodarka Polski, która jest dość ściśle powiązana z światowym krwioobiegiem gospodarczym, jest tym samym uwrażliwiona na zmiany globalne. A te są już dziś widoczne. Choć trzeba jednak zauważyć, iż prognozy wpływu koronawirusa na chińską i światową gospodarkę są umiarkowane i to może rokować dość optymistyczne dla Polski.

Instytucje międzynarodowe i ośrodki analityczne zrewidowały dotychczasowe prognozy wzrostu dla Chin w 2020 r. o od 0,2% do 0,8%. W tym przedziale mieści się m.in. rewizja dokonana przez Międzynarodowy Fundusz Walutowy (MFW), który z końcem lutego obniżył swoje prognozy wzrostu gospodarki Chin w stosunku do styczniowej o 0,4 % (z 6,0% do 5,6%). Z kolei Organizacja Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD) prognozuje spadek wzrostu globalnego PKB poniżej 5% zarazem szacując, iż w kolejnym roku wzrośnie do ponad 6%.

Równocześnie globalne trendy zniżkowe są szacowane w przedziale 0,1%-0,2%:

  • Międzynarodowy Fundusz Walutowy (MFW), który z końcem lutego obniżył zaś wzrost globalny obniżył o 0,1 punkta procentowego (z 3,4% do 3,3%).
  • Organizacja Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD) obniżyła swoje szacunki globalnego wzrostu PKB w 2020 r. z 2,9% (z XI 2019) do 2,4%.

Organizacja Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD) zastrzega jednak, iż w przypadku intensywnego rozwoju epidemii globalny wzrost PKB może spaść do 1,5% w 2020 r., co stanowi mniejszy aż o połowę wzrost PKB prognozowany przed wybuchem epidemii koronawirusa.

Polska wrażliwa na epidemię w dłuższej perspektywie

Aktualnie negatywny wpływ koronawirusa na polską gospodarkę szacuje się na ok. 0,2%-0,3% PKB . Zakłada się, iż w najkorzystniejszym wariancie kryzys wywołany koronawirusem zamknie się w trzech miesiącach, co dla polskiej gospodarki oznaczać może, że efekty negatywne będą słabe, gdyż Polska gospodarka nie jest aż tak wrażliwa na takie krótkie przesilenie w przeciwieństwie do gospodarki niemieckiej.

Im dłużej sytuacja kryzysowa będzie trwałą (pół roku lub rok) tym większy będzie ona miała wpływ na gospodarkę polską, która ma silne powiązania gospodarką niemiecką bardziej wrażliwą na sytuację w Chinach. Aczkolwiek i w takim wariancie może się okazać, iż duże koncerny mogą asekuracyjnie posiłkować się zamówieniami z Polski.

Najbardziej wrażliwa dziś w Polsce branża turystyczna na szczęście znajduje się w okresie pomiędzy sezonami i dziś trudno ocenić jakie będzie realny wpływ strat tej branży na polską gospodarkę, choć raczej nie będzie to miało wpływu na polskie PKB. Problem jednak jest o czym świadczy bankructwo regionalna brytyjskiej linii lotniczej Flybe.

Bardziej narażone na zakłócenia wynikające z powiązań gospodarczych  z Chinami są przedsiębiorstwa zajmujące się produkcją komputerów, elektroniki, urządzeń elektrycznych oraz odzieży i tekstyliów (Hugo Boss już zapowiedział spadek sprzedaży w 2020). Dlatego też nie można wykluczyć zaistnienia okresowego spadku zatrudnienia w niektórych działach gospodarki, podobnie jak też może mieć to wpływ na pozytywne perspektywy rozwiązania „problemu frankowiczów”.

Analitycy Banku Citi Handlowy obniżyli obecnie prognozę wzrostu PKB Polski na 2020 r. do 2,8% szacując wcześniej, iż będzie on na poziomie 3-3,5%. Z kolei analitycy Banku Pekao są bardziej ostrożni i raczej zauważają stagnację niż spadek koniunktury w Polsce określając wzrost PKB na poziomie zbliżonym do 3% rdr, a szok popytowy może odjąć z wzrostu w kraju około 0,1%-0,2%. Szacują iż wzrost PKB Polski będzie na poziomie 3,4%.

Podobnie do Polski szacunki obniżenia PKB mają inne kraje jak np. Szwecja (o 0,3% PKB zmniejsza szacunki z 1,1% w styczniu) czy Francja (o 0,1% PKB zmniejsza szacunki z 1,1% w styczniu). Kluczowe dla Polski – Niemcy obniżyły o 0,3% prognozy swojego i tak rachitycznego wzrostu gospodarczego na poziom ok. 1% To w tym przypadku jednak jest bardzo dużo.

Z kolei prognozy dla USA i Kanady są w miarę optymistyczne choć bez wątpienia spadek zaufania, zakłócenia w łańcuchach dostaw i słabszy popyt zewnętrzny ograniczą perspektywy wzrostu dla regionu. Nie taki jednak jak dla Japonii, Korei czy Australii, których powiązania z gospodarką Chińska są dużo większe.

Unia Europejska zamykając u siebie fabryki i przenosząc produkcję do Azji (głównie Chin) skazała się na łańcuch dostaw zaczynający się w Chinach od którego zależy bez mała 100% produkcji. W tym kontekście można spojrzeć chcociażby na polskie fabryki mebli, które bez przysłowiowych „chińskich zawiasów” nie są w stanie wyprodukować praktycznie żadnego towaru.

Analitycy Banku Gospodarstwa Krajowego wieszczą przy tym efekt „logistycznego domina”, co znaczy, iż przedsiębiorstwa, które nie otrzymają materiałów z Chin będą miały problemy z wykonaniem własnych zamówień. Podobnie będzie w sferze surowców (zwłaszcza energetycznych), których  Chiny są bardzo ważnym importerem. Przełoży się to na niską wycenę np. ropy naftowej i węgla, co będzie skutkować problemami w branży wydobywczej (już dziś Chiny kupują o 20% mniej ropy niż przed dwoma miesiącami i wystąpieniem epidemii). Dla Polski mogą to być w dłuższej perspektywie przede wszystkim problemy KGHM-u, gdyż eksport polskiej miedzi do Chin to w strukturze naszego eksportu do tego kraju blisko ¼!

Już dziś wpływ światowej epidemii koronawirusa można zaobserwować w zachowania konsumenckich w Polsce. Zaczęto wykupywać duże ilości produktów higienicznych a nawet żywności w obawie przed zbliżającą się kwarantanną. NA tym tle pojawia się całkiem realna możliwość spekulacyjnego zawyżania cen środków higieny i leków, ale także innych towarów wykupowanych masowo przez klientów ogarniętych strachem przed zarażeniem.

W wielu firmach zauważalna stało się realna perspektywa kurczących się zapasów materiałów i półproduktów importowanych dotąd z Chin. Z pewnością wstrzymanie pracy chińskich portów lotniczych i morskich oznacza, że pojawią się problemy w firmach eksportujących.

W przypadku dóbr i usług produkowanych w Polsce największe ryzyko spadku popytu może dotyczyć handlu detalicznego (zwłaszcza dóbr trwałego użytku), usług finansowych oraz usług związanych z wyżywieniem. Z kolei pozostałe kategorie, a zwłaszcza usługi związane z rynkiem nieruchomości czy dostawami energii nie są tu tak wrażliwe. W przypadku dóbr importowanych rynki te mogą być dotknięte zarówno poprzez ograniczenie popytu (jak w przypadku droższych dóbr trwałego użytku np. elektroniki, komputerów, mebli), ale także ograniczenie podaży, zwłaszcza, jeśli są produkowane w Chinach. Wysokie ryzyko spadku popytu – także zakłóceń w łańcuchach dostaw – dotyczy produkcji pojazdów, zwłaszcza samochodów i części do nich.

Warto tu zwłaszcza zwrócić uwagę na pięć najważniejszych grup wyrobów, które Polska importuje z Chin: urządzenia elektryczne (32,55%), urządzenia przemysłowe (18,84%), zabawki (5,79%), odzież (4,30%), meble (3,95%); a także na pięć najważniejszych grup wyrobów, które Polska eksportuje do Chin: miedź (23,40%), urządzenia elektryczne (16,19%),urządzenia przemysłowe (14,49%), pojazdy (10,93%), meble (5,95%).

Musimy przy tym brać pod uwagę fakt, iż sytuacja w handlu zagranicznym z Chinami jest tylko jednym z wielu czynników ryzyka dla polskiej gospodarki. Nasz eksport może ucierpieć w wyniku powodu pogorszenia się koniunktury w Niemczech (największej gospodarki Unii Europejskiej), których wymiana handlowa jest zarówno intensywna z Chinami jak i z Polską.  Nie baz znaczenie może być tu dla przyszłości polskiej gospodarki fakt, iż obecnie niemiecki rząd rozważa zawieszenie zasady  uchwalania zrównoważonego budżetu, co w założeniu ma ustabilizować koniunkturę gospodarczą Niemiec poprzez wyższe wydatki publiczne i ograniczenie ciężarów podatkowych. Może to mieć istotne znaczenie zwłaszcza dla polskiego eksportu.

Co dalej?

Ogólnie można skonkludować, iż im większa liczba osób zarażonych, tym większa niepewność w gospodarce. Widać to zwłaszcza na przykładzie nerwowych reakcji na wrażliwych rynkach finansowych po ujawnieniu z końcem lutego br. zarażeń koronawirusem w Europie.

Mimo, iż politycy bardzo chętnie porównują obecną sytuację do rozprzestrzeniania się w latach 2002-2003 wirusa SARS (również wykrytym pierwotnie w Chinach, kiedy to wpływ SARS na gospodarkę globalną był minimalny), to jednak dziś mamy sytuację zupełnie inną. Po pierwsze inna jest pozycja Chin, które depczą po piętach USA i są pierwszym eksporterem świata (14% światowego eksportu) i drugim największym importerem dóbr przemysłowych. A po drugie sytuacja w której zarażenie koronawirusem łagodnieje (jest uleczalne i długo niewykrywalne) zwiększa się zakres jego rozprzestrzeniania, bo trudno jest odizolować niewykrytych nosicieli. SARS w ciągu dziewięciu miesięcy zaraził ponad 8 tys. osób. Tymczasem koronawirus już teraz ma trzykrotnie więcej zarażonych ludzi.

Ta świadomość jest widoczna dziś zwłaszcza na wrażliwych rynkach finansowych. Widać było nawet objawy paniki, a ostatnie uspokojenie i wzrosty nie świadczą o tym, iż sytuacja jest „pod kontrolą”. Decydujące będzie tu raczej kiedy uda się zahamować wzrost liczby zachorowań w krajach rozwiniętych i przywrócić sprawne funkcjonowanie globalnych łańcuchów wartości. Dziś nikt tego nie wie, a to oznacza, iż wciąż nieznane są zmienne określające wpływające na popyt i podaż (które koronawirus dotyka równolegle), a także zakres czynnika psychologicznego (niepewność, panika). Wpływa to na rynki finansowe (akcji i walutowe), które szybko reagują na nowe informacje w poszukiwaniu odpowiedniej wyceny, a równocześnie wpływa to na inwestorów, którzy w takich sytuacjach nie zawsze zachowują rozsądek i zimną krew ulegając nadmiernie emocjom.

Silny spadek cen akcji i jednocześnie silny wzrost cen obligacji (czyli spadek ich rentowności) występuje najczęściej w okresach poprzedzających recesję. Taniejące akcje odzwierciedlają niższe przewidywane zyski i dywidendy płacone przez spółki, z kolei wycenom obligacji zazwyczaj sprzyja łagodzenie polityki pieniężnej przez banki centralne, które w ten sposób starają się podtrzymywać słabnącą koniunkturę.

Nie jest wykluczone, że wpływ koronawirusa będzie ograniczony do pierwszego półrocza 2020, a rynki akcji zaczną rosnąć i nadrobią straty z lutego. To scenariusz optymistyczny i na razie mamy za mało informacji by móc określić, czy jest on najbardziej prawdopodobny. W bardziej negatywnym scenariuszu koronawirus będzie jedynie „zapalnikiem”, katalizatorem, który poprzez wskazane kanały wpływu – gospodarkę realną, rynek finansowy i czynniki psychologiczne – odsłoni poważniejsze strukturalne problemy w krajach rozwiniętych, zwłaszcza UE i USA.

 

Niezależnie od scenariusza dalszego rozwoju sytuacji, klasyczne polityki makroekonomiczne oddziałujące na popyt – tj. polityka monetarna i fiskalna będą miały ograniczoną skuteczność. To dlatego, że koronawirus – przynajmniej w krótkim okresie – będzie negatywnie wpływał na gospodarki od strony podażowej, a więc produkcyjnej. W takiej sytuacji pobudzanie popytu może powodować wzrost inflacji i generować różne zniekształcenia rynków i konkurencji. Jeszcze inną kwestą zasługującą na odrębną analizę jest to, czy cel w postaci podtrzymywania wzrostu PKB, bez dostatecznej dbałości o jego strukturę i jakość jest zawsze wart kosztów i ryzyk, jakie generuje w średnim i długim okresie.

Decydujące w kontekście wpływu koronawirusa na gospodarkę będzie to, czy szybko uda się zahamować wzrost liczby zachorowań w krajach rozwiniętych i przywrócić sprawne funkcjonowanie globalnych łańcuchów wartości.

Unia Europejska zadeklarowała, iż chce przeznaczyć ponad 230 mln euro na globalną walkę z koronawirusem, przeznaczając je dla Światowej Organizacji zdrowia oraz do ośrodków badawczych poszczególnych państw.

Odnosząc się do kwoty 230 mln euro wyasygnowanych przez UE na walkę z koronawirusem, gość audycji uznała ją za bardzo małą. Wyraziła nadzieję, że multimiliarderzy światowi, których liczba rośnie, dołożą się do tej walki, do finansowania badań i tym samym pozytywnie zapiszą się w historii.

„Czarny Łabędź” jest „Biały”

Dziś ponownie na firmamencie komentarzy ekonomistów, publicystów i analityków pojawia się poetycki „czarny łabędź” – pojęcie jakie w 2007 r. przywołał profesor finansów Nassima Nicholasa Taleba tytułując tak swoją książkę („Czarny łabędź. O skutkach nieprzewidywalnych zdarzeń”) jako określenia zjawiska, cechującego się bardzo niskim prawdopodobieństwem zaistnienia, ale jednocześnie wywołującego znaczne, negatywne skutki dla otoczenia. Zaczerpnął je z twórczości rzymskiego poety Juwenalisa z Akwinum (60-130), który napisał: „rara avis in terris nigroque simillima cygno” – rzadkie ptaki na ziemi jak czarne łabędzie, które w starożytności  uważano za nieistniejące (nota bene jeszcze w XVI w. w Anglii używano tego terminu jako określenia zdarzeń nieprawdopodobnych). Czy więc mamy dziś do czynienia z czymś tak mało prawdopodobnym, że aż nierealnym?

„Czarny łabędź” wg. Nicolasa Taleba to takie zdarzenie, które istnieje poza naszymi oczekiwaniami i żadna przesłanka z przeszłości nie wskazuje w sposób przekonujący i racjonalny, że się przydarzy, a jej oddziaływanie na otoczenie jest znaczące. Co więcej jest wytłumaczalne i traktowane jako oczywiste, ale dopiero po jego wystąpieniu. I tak Teleba wylicza tu m.in. zdarzenia poprzedzające I wojnę światową (1914 r.), dojście Hitlera do władzy, upadek bloku sowieckiego, tragedię smoleńską, katastrofa WTC, wynalezienie penicylyny i tranzystora, pojawienie się fundamentalizmu islamskiego, rozwój serwisów społecznościowych, itp. Czy aby na pewno większości tych zdarzeń nikt nie przewidywał?

Chęć zrzucenia odpowiedzialności za brak prognozowania, analizy i wyciągania wniosków (nawet w formule wielowariantowości) w wygodny sposób można przełożyć na efektowne frazy „czarnych łabędzi” (pojawiają się już nawet „błękitne” i „zielone”) ale nie zmienia to faktu, iż są to na ogół zjawiska których można się było spodziewać lub co najmniej (bo katastrof lotniczych, konkretnych ataków, zjawisk naturalnych być na nie opcjonalnie przygotowanym. Taleb zresztą zwraca uwagę na bezużyteczność danych historycznych przy próbach przewidywania „czarnych łabędzi”, a ponieważ często nie są one przewidywane, to są na ogół ignorowane. W efekcie doprowadza do tego, że zwiększa się ryzyko.

Taleb de facto pisze o tym, iż „czarne łabędzie” należy w praktyce postrzegać jako coś co istnieje a wiec de facto „białe łabędzie”. Twierdzi on wręcz, iż dominujące na rynkach finansowych koncepcje umniejszające znaczenie zdarzeń, którym przypisywano niewielkie prawdopodobieństwo zaistnienia, skutkują tym, że za każdym razem boleśnie się przekonujemy, że są i mają często apokaliptyczne konsekwencje.

10. ZASD PROF. TALEBA DLA ŚWIATA ODPORNEGO NA „CZARNEGO ŁĄBĘDZIA”:

  1. Co jest słabe powinno upaść wcześnie, kiedy jest jeszcze małe Coś, co może upaść, nie powinno być zbyt duże. Ewolucja dotychczasowego życia gospodarczego pomagała tym z ukrytym maksymalnym ryzykiem – i stąd najbardziej kruchym – stać się największymi.
  2. Ktokolwiek potrzebuje pomocy finansowej, powinien być znacjonalizowany. Ktokolwiek jest w stanie obejść się bez pomocy powinien być wolny, niewielki i odpowiedzialny za ryzyko. Połączyliśmy to, co najgorsze w kapitalizmie i socjalizmie. We Francji w latach 80. socjaliści przejęli banki. Pod koniec pierwszej dekady XXI wieku amerykańskie banki przejęły rząd. To surrealizm.
  3. Ludzie, którzy prowadzą autobus szkolny z opaską na oczach (i go rozbijają) nie powinni już nigdy go prowadzić. Ekonomiczny establishment (uniwersytety, regulatorzy, centralni bankierzy, urzędnicy rządowi, różne organizacje “bogate” w ekonomistów) straciły legitymizację w momencie klęski systemu. Jest nieodpowiedzialne i głupie nadal ufać, że potrafią uporządkować bałagan, którego narobili. Trzeba znaleźć mądrych ludzi, których ręce są czyste.
  4. Nie pozwalajmy komuś czekającemu na premię motywacyjną zarządzać elektrownią atomową – lub ryzykiem finansowym Jest prawdopodobne, że będzie omijał wszystkie zabezpieczenia, by tylko wykazać się zyskiem, twierdząc jednocześnie, iż działa „konserwatywnie”. Premie nie idą w parze z ukrytym ryzykiem eksplozji. To asymetria zawarta w systemie premii doprowadziła nas do obecnej sytuacji.
  5. Nie ma zachęty bez zniechęcenia: kapitalizm polega na nagradzaniu i karaniu, a nie tylko nagradzaniu. Złożoność wynikająca z globalizacji i wysoce powiązanego życia gospodarczego powinna być równoważona przez prostotę produktów finansowych. Złożona gospodarka jest już pewną formą lewarowania: lewarowania skuteczności. Zwiększanie długu powoduje dzikie i niebezpieczne wahania i nie zostawia miejsca na błędy. Kapitalizm nie uniknie manii i baniek spekulacyjnych. Bańki rynków akcji mogą być umiarkowane. Bańki długu są zabójcze.
  6. Nie dawajmy dziecku laski dynamitu, nawet jeśli jest na niej ostrzeżenie Złożone instrumenty pochodne powinny zostać zakazane, bo nikt nie rozumie ich do końca, a niewielu jest na tyle rozsądnych, by zdawać sobie z tego sprawę. Obywatele muszą być chronieni przed nimi samymi, przed bankierami sprzedającymi im produkty „zabezpieczające” i przed łatwowiernymi regulatorami, którzy słuchają teoretyków ekonomii.
  7. Tylko piramida finansowa powinna opierać się na zaufaniu. Rząd nigdy nie powinien stawać przed koniecznością „odbudowy zaufania” Lawina plotek to produkt złożoności systemu. Rząd nie może jej powstrzymać. Powinniśmy być w stanie niszczyć plotki i być wobec nich bezwzględni.
  8. Nie dawajmy uzależnionemu więcej narkotyków kiedy cierpi na odwyku Wykorzystanie lewarowania do leczenia problemów zbyt dużego lewarowania to nie jest homeopatia, to zaprzeczanie faktom. Kryzys zadłużenia nie jest tymczasowym problemem, ale strukturalnym. Potrzebujemy rehabilitacji.
  9. Emerytury obywateli nie powinny być zależne od wyceny aktywów finansowych lub wątpliwych rad ekspertów. Życie ekonomiczne powinno być zdefinansowane. Musimy nauczyć się nie traktować rynków jak magazynów wartości. Nie reprezentują poziomu pewności, wymaganej dla zwykłego obywatela. Obywatele powinni martwić się własnym biznesem (który kontrolują), a nie inwestycjami (których nie kontrolują). Ten kryzys nie zostanie zakończony w drodze doraźnych napraw, tak, jak łódź z przegniłym kadłubem nie może zostać naprawiona przez zasłanianie kolejnych dziur łatami. Musimy odbudować kadłub, wykorzystując nowe, mocniejsze materiały.
  10. Musimy zmienić system zanim on sam to zrobi. Wejdźmy dobrowolnie w Kapitalizm 2.0, przyzwalając, by upadło to, co chyli się ku upadkowi, zamieniając dług na udziały, marginalizując establishmenty gospodarki i szkół biznesu, likwidując ekonomicznego Nobla, zakazując lewarowanych przejęć, wysyłając bankierów na miejsce, które powinni zajmować, obcinając premie ludziom, który wpędzili nas w obecne kłopoty. Uczmy ludzi orientacji w świecie, w którym nic nie jest pewne.

Koronawirus – o ile odrzucimy spiskową teorię – należy niewątpliwie do zjawisk nieprzewidywalnych w czasie ale przewidywalnych w przestrzeni. A gdy się pojawia jego przebieg jest już opcjonalnie przewidywalny. A tym samym można prognozować przebieg i efekty tego zdarzenia.  Ci którzy są na takie zjawiska przygotowani oraz potrafią wyciągać trafne wnioski i formułować właściwe prognozy mają szansę na przejście przez ten czas z dobrymi perspektywami na przyszłość.

Polska, dziś ma taką szansę. Po pierwsze koronawirus dociera do Polski z dużym opóźnieniem. Dostarcza to analitykom wielu danych, które umożliwiają dokonywanie precyzyjniejszych analiz i formułowania trafnych prognoz. Po drugie, państwo polskie zyskało czas na przygotowanie się na nadejście epidemii, co również może wpłynąć na jej w miarę kontrolowany przebieg i ograniczony zasięg. W obszarze gospodarczym również umożliwia to właściwe przygotowanie i reagowania na nadchodzący kryzys. Co więcej przy odpowiednio szybkim i elastycznym reagowaniu może on w wielu obszarach przyczynić się do ożywienia gospodarczego. Bez wątpienia nie jest to sytuacja standardowa, ale określone standardy zachowań mogą tu pomóc w przejściu jak naj mniej zamoczoną (bo nie suchą) nogą przez to zdarzenie.

Arkadiusz Urban

 

Udostępnij przez: