Społeczeństwo

Ropa naftowa przestaje być narzędziem politycznym

Doktor Dawid Piekarz z Instytutu Staszica wyjaśniał w rozmowie dla portalu Jutro Polski zmiany na rynku ropy naftowej oraz przekształcenia jej roli w kontekście światowej gospodarki.  

Maria Kądzielska: Jak plasuje się sytuacja na rynku ropy naftowej?

Dawid Piekarz: Po raz pierwszy od dwóch lat mamy ciąg wzrostowy cen ropy naftowej. Ważne jest, aby rozdzielić dwie kwestie – wydarzenia z początku roku oraz sytuację globalno-strategiczną. Ubiegły rok był dla ropy naftowej katastrofalny: 20 i 21 kwietnia ceny ropy kształtowały się ujemnie. W tej chwili nie mamy śladu po tej sytuacji. Od listopada, czyli od momentu wyborów prezydenckich w Stanach Zjednoczonych obserwujemy duży wzrost cen ropy. W dniu wyborów cena za jedną baryłkę wynosiła 38 dolarów, w tej chwili mamy 53 dolary.

Co stało się impulsem dla tego skoku?

Paradoksalnie momentem zmiany było zwycięstwo Bidena w wyborach prezydenckich. Analitycy tłumaczą to na dwa sposoby: jedni wskazywali na to, że pakiet stabilizujący po korona wirusie zwiększy zapotrzebowanie gospodarki amerykańskiej na ropę. Druga hipoteza głosi, że analitycy przewidywali, że przekazanie władzy nie odbędzie się gładko i spodziewali się dość dużego kryzysu politycznego,  efekcie starali się go dyskontowali to w cenach ropy.

Czy w sytuacji tak niskich cen nie opłaca się zmniejszyć wydobycia?

W trudach i bólach jest negocjowanie porozumienie OPEC, w którym producenci ropy próbują uzgodnić cięcia w wydobyciu, aby cena ropy wzrosła. Jednak wśród producentów wciąż nie ma zgody. Obserwujemy kolejne etapy przedłużania ograniczeń, których i tak większość podmiotów nie przestrzega, tak jak Rosja, dla której uczestniczenie w wojnie o ceny ropy ma ogromne znaczenie.

Zatem ceny ropy przestały być probierzem sytuacji międzynarodowej?

Przed nami rysuje się sytuacja, w której cena ropy jest całkowicie odporna na wydarzenia polityczne. Jeszcze dziesięć lat temu najdrobniejszy zamach terrorystyczny na Bliskim Wschodzie windował ceny ropy w górę. W ubiegłym roku mieliśmy do czynienia z zamachem na szefa irańskich służb oraz dużym kryzysem politycznym, w wyniku czego ropa wzrosła o 3 dolary, a następnie spadła. Mamy zatem do czynienia z sytuacją, w której ropa przestała być krwioobiegiem światowej gospodarki. Jej polityczne znaczenie coraz bardziej spada i postępuje racjonalizacja rynku tego surowca.

Skąd bierze się obecny wzrost cen ropy?

Wynika on trzech elementów: rekordowo niskich zapasów surowca z ubiegłych lat, a trwa zima, kiedy Stany Zjednoczone ogrzewają się głównie produktami ropy naftowej, spadek dolara czyli czysty impuls inflacyjny. Trzecim elementem są szczepionki, a tak naprawdę wiara inwestorów amerykańskich w wyjście z kryzysu pandemicznego.

Czy decyzje polityczne odnośnie wdrażania „zielonych programów” nie mają negatywnego wpływu na rynek ropy?

Mają. Decyzja prezydenta Bidena o zaprzestaniu budowy rurociągu do Kanady i o tym, że USA będą wchodziły na ścieżkę transformacji energetycznej podobną jak Unia Europejska. Niekorzystny kierunek dla węglowodorów został wyraźnie wyznaczony. Piętnaście lat temu po pierwszym kryzysie z lat 2000-nych ropa kosztowała około 100 dolarów za baryłkę i zastanawiano się, co się stanie ze światową gospodarką, jeśli ta cena wzrośnie do 200 dolarów. Takie ceny obecnie są nierealne, dlatego że ropa staje się powoli surowcem schodzącym. Obecnie na świecie każdego dnia rejestruje się więcej samochodów elektrycznych niż diesli. Natomiast notowania spółek rafineryjnych spadły mniej więcej o połowę względem zeszłego roku.

 

Zapraszamy do obejrzenia pełnego wywiadu na naszym kanale YouTube:

Udostępnij przez: